Kobieta
rozpoznała ciało własnego dziecka leżące na metalowym stole przypominającym
stół operacyjny. Czterdziestolatka zaniosła się płaczem i niemal uklękła
zwijając się z wewnętrznego bólu jaki przyszło jej doświadczyć. Psycholog
wezwany przez funkcjonariuszy przejął kobietę, a Tomasz w tym czasie zasunął
czarny worek i oddzielił w ten sposób zwłoki ośmiolatki od reszty świata
tętniącego życiem.
– Nie najlepiej
to zniosła – odezwał się niemal chłopięcy głos, ale taki właśnie był głos
Mateusza.
– Wyglądasz jak
zbity pies, dlaczego? – dopytywał się partner.
– Bo być może
mogłem temu zapobiec, bo gdybym wczoraj przycisnął pewne dziecko i jego matkę
to być może bym mógł to zmienić.
– Daj spokój
stary. Nie wiadomo, o której zmarła. Będziemy to wiedzieć za kilka godzin kiedy
przyjedzie patolog. Teraz nie ma co się tym gryźć, być może kiedy ty jej
poszukiwałeś ona już nie żyła – powiedział uspokajająco Mateusz i położył swoją
dłoń na ramieniu Tomka.
– Ale wcześniej
zignorowałem jej matkę. Powiedziałem, że dziewczynka pewnie się gdzieś bawi, a
ona mogła już nie żyć – powiedział, a jego głos był pełen bólu i rozgoryczenia.
– Jedźmy lepiej
do tej szkoły. Poprosimy o kasety z monitoringu. Przejrzymy te z ostatniego
tygodnia lub dwóch i może tam na coś wpadniemy. – Mateusz starał się myśleć
trzeźwo, ale sam dobrze wiedział, że na miejscu Tomka czułby się winny równie
mocno jak i on.
Po godzinie
mężczyźni znaleźli się w swoim gabinecie, który tworzył maleńki pokoik z dwoma
biurkami i pięcioma krzesłami nie do kompletu. W szkole nie dowiedzieli się
niczego nowego. Monitoring też na nic się nie zdał. Dziewczynka podążyła w tę
samą stronę co zazwyczaj, a wcześniej pożegnała się z koleżanką – Julią Jarecką
uściskiem przy samej furtce.
– Włącz jeszcze
raz płytę z dnia wcześniej, a potem jeszcze raz tę – powiedział Tomek do
Mateusza.
– Po co to
oglądać jeszcze raz? – zapytał Mateusz.
– Pokaż mi
Julię Jarecką tę jej koleżankę z dnia wcześniej – oznajmił Tomek.
– Chyba nie
było jej w szkole – wyznał Mateusz.
– Albo wyszła
wcześniej, może była zwolniona z ostatniej lekcji lub dwóch, weź przewiń –
polecił.
– O tu jest, to
chyba ta, ma taki sam plecak i mniej więcej tyle samo wzrostu. – Mateusz
wskazał palcem na monitor laptopa.
– Zwróć uwagę
na jej kurtkę i czapkę – powiedział Tomek.
– Takie same
jak naszej ofiary, ale Patrycja w ten dzień była inaczej ubrana niż Julia dzień
później – oświadczył Mateusz.
– Słuchaj jak
dla mnie to wygląda tak, Julia zarówno dzień przez zaginięciem Patrycji jak i
dwa dni wcześniej miała na sobie różową kurtkę i czapkę taką samą jak Patrycja
w dzień śmierci. Dziewczynki są podobnego wzrostu, mają tak samo jasne włosy i
niebieskie oczy. Według mnie one się zamieniły ubraniami. Kurtką i czapką się
zamieniły – powiedział Tomasz dymny z wniosku jaki wyciągnął.
– Ale po co
miałyby się zamieniać? – zapytał Mati.
– Nie wiem
stary, ale albo to był przypadek i dziewczynki w tym wieku po prostu tak robią,
albo ktoś kazał tej Julii zamienić się rzeczami z koleżanką. Byłem u niej w
domu, nie wyglądają na kochającą i grzeczną rodzinkę.
– Wyszukajmy o
niej informacje, znaczy o jej matce – zaproponował.
– Dobrze –
zgodził się Tomek.
– To ty szukaj
tutaj, ja zadzwonię w kilka miejsc – rzekł Mateusz i opuścił gabinet na około
dwie godziny.
– Notowana za
pobicie w wieku piętnastu lat, za alkohol, narkotyki i za rozbój w cudzym
mieszkaniu. Nie trafiła jednak do ośrodka, ale zawiasy dostała, była jeszcze
wtedy nieletnia – powiedział Tomasz gdy tylko dostrzegł przyjaciela.
– W 2002 roku
urodziła córkę, a teraz mamy 2010, czyli wszystko się zgadza. Wyszła za mąż dokładnie
półtora roku wcześniej – mówił Mateusz.
– Ile miała lat
gdy przygruchała sobie męża? – zapytał z ciekawości.
– W 2000 roku
brała ślub, a w 1982 roku, czyli miała równe osiemnaście lat. Dokładnie równe
osiemnaście lat i trzy miesiące – odpowiedział.
– Trzeba
sprawdzić czy wcześniej nie poroniła, bo jaka normalna dziewczyna bierze ślub w
tak młodym wieku. – Tomasz ani trochę nie ukrywał swojego zaskoczenia.
– Ty, a może to
była miłość? – snuł swoje przypuszczenia Mati.
– A do kogo ona
tak wzdychała? Jestem bardzo tego ciekaw. – Tomek wmawiał sobie, że zaciekawił
się kobietą tylko ze względu na zaistniałą sprawę, w rzeczywistości jednak ona
już po jednym spotkaniu nie pozostawała mu obojętna.
– Bartosz
Jarecki, o cholera – wypalił nagle Mateusz, wciąż wpatrując się w swoje notatki.
– Co takiego? –
zapytał Tomek z przejęciem i wbił wzrok w Matiego.
– Nic, trzech
się wyświetliło, ale tamtych dwóch wykluczyłem bo za młodzi. Słuchaj on jest
ponad piętnaście lat od niej starszy. Pochodzi z wpływowej rodziny.
– Wyczytałeś to
z rejestru danych? – zapytał Tomek.
– Nie, ja go
znam. To prawnik. Prowadził kiedyś te słynną sprawę co uniewinnili gwałciciela,
a on po roku zrobił to samo i już mu się nie udało go wybronić. Wiele osób
uważało, że Bartosz wygrał sprawę tylko dlatego, że jego ojciec jest sędzią i
grał w tenisa z sędzią prowadzącym tamtejszą sprawę. Jak możesz tego nie
pamiętać, było o tym głośno na całą Polskę o ile nie dalej – wyjaśnił Mateusz.
– Możesz mnie
zabić, ale nie pamiętam. Interesuje mnie jednak dlaczego kobieta z patologicznego
środowiska wyszła za prawnika, albo raczej odwrotnie czemu ten prawnik z
hermetycznego świata związał się z ulicznicą – odparł Tomasz.
– Trzeba
sprawdzić czy była w ciąży tylko raz, może rzeczywiście spodziewała się jego
dziecka, a rodzina z tradycjami nie chciała skandalu.
– Też mi się
tak wydaje, ale pozory mogą mylić. Może po prostu była dobra w łóżku, a on jest
brzydki i nie chciał wiecznie wydawać kasy na prostytutki i wolał wziąć sobie
małolatkę i jej zapewnić wszystko wiedząc że to tańsza inwestycja niż dziwki –
wywnioskował Tomek.
– Oj stary, ty
jak coś wymyślisz to się to nawet filozofom nie śniło. A jak z Sylwią, nadal
cię nawiedza?
– Wszystkie
mnie nawiedzają, a ja nie potrafię im odmówić.
– Miłosierny
widzę jesteś. Mężczyzna, który nie potrafi odmówić kobiecie, pierwsze co słyszę
o takim zjawisku. No dobra, jeszcze jednej to bym zrozumiał, że nie potrafisz
odmówić, ale trzem? – dopytywał Mateusz.
– Jakby do
ciebie przychodziły takie uśmiechnięte, rozanielone, rozbierały się i mówiły
słodkie słówka to też byś uległ.
– Jesteś
policjantem i chwytasz się często za nieletnie, to jest skandal – zacytował
Mati.
– Mówisz jak
moja matka i to wcale nie jest śmieszne. Bierzmy się lepiej do roboty bo
jeszcze dodasz ten słynny cytat „ja to się chyba nigdy na twoim weselu nie
wybawię, wnuków też na ręce nie wezmę, bo ty to jesteś drań i się nigdy nie
ustatkujesz”.
– Tym razem ty
to powiedziałeś, poza tym ja bym sobie darował wzmiankę o tych wnukach. –
Partner uśmiechnął się do niego odsłaniając rząd niezbyt równych, ale czystych
i białych zębów.
bardzo ciekawa historia, interesująco się zaczęła. mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy.Berni
OdpowiedzUsuń